Rok z Ubuntu
Tekst przeniesiony z like-a-geek.jogger.pl.
Prawdopodobnie dziś mija rok mojej współpracy z Ubuntu. Przez ten czas zebrały się 3 instalacje systemu, dwie wersje, 3 menadżery okien, ilość ramu wahała się między 64 a 768…
Trochę to Ubuntu przeszło. Skąd reinstalki? Przecież Linux jest taki uber i pro… Pierwsza dlatego, że coś poinstalowałem, coś pokasowałem, coś chciałem naprawić, coś zainstalowałem… itd. Jednym słowem, zrobił się taki syf, że nikt nie był w stanie stwierdzić, czemu nie mam dźwięku. Trzecia instalacja systemu nadarzyła się przy okazji przejścia na 7.10 – gdzieś tak w listopadzie. Kupiłem nowy dysk (stary zaczął dziwnie hałasować), ściągnąłem alternate CD i zaszyfrowałem całość. A co – jak szaleć to szaleć;) Od tego czasu wszystko działa praktycznie 24 na dobę bez żadnych problemów o których pamiętałbym dłużej niż tydzień. Po roku stwierdzam co następuje:
Co mi się podoba:
- instalacja oprogramowania – tylko dlatego warto:D Jak widzę użytkowników windowsa szukających programu, później jakichś kodów, cracków czy nie wiadomo czego jeszcze (nigdy tego nie lubiłem) nie mogę się nadziwić jakie to kiepskie rozwiązanie
- system chodzi szybciej niż winXP, mniej więcej tak jak win 2000 – zmiana menadżera okien na OpenBoksa dużo dała. W tej chwili jestem w trakcie konfiguracji OpenBoksa i całkowitego wywalenia Gnoma – w końcu będą takie okienka jak potrzebuję, beż żadnych zbędnych bajerów. Fluxbox jakoś mi nie podchodził
- gcc
- w końcu porządna konsola! Pod win czasem zdarzało mi się pisać
skryptypliki .bat, ale tam największym problemem było obejście ograniczeń interpretera, a nie pomysły na skrypt - programy przeznaczone do konkretnego zadania dobrze je wypełniają i nie robią nic więcej. Po co odtwarzacz muzyki ma mieć latające kreski? Wolę mocp i możliwość sterowania z laptopa piętro niżej/ 400km dalej. Na prawdę większość latająco-świecących bajerów nie jest do niczego potrzebna
- wspominałem o instalacji oprogramowania?
- sensowny firewall
- warstwa prezentacji całkowicie oddzielona od samego sytemu. Chociaż ostatnio znajomy stwierdził, że windę też może uruchomić bez okienek (ctrl+alt+del->explorer->zakończ proces;)
- przewijanie scrollem nieaktywnego okienka – na win nie mogę się nadziwić, czemu nie działa, przecież to taka oczywista opcja
- ilość pulpitów większa niż jeden. Niby pod win też miałem, ale nie każdy z tego korzysta i na nie swoich komputerach nie mogę nie kliknąć ctrl+alt+2
- screen – boski wynalazek
- system sprytnie zarządza pamięcią (cierpię na niedobór ramu i zintegrowaną grafikę)
- konfiguracja w dobrze opisanych plikach tekstowych. Do tej pory trafiła się tylko jedna rzecz, której nie dało się zmienić poprzez edycję logicznie zbudowanego pliku
- aaaa, pod win nie ma su (ok, teraz już jest), zapomniałem;)
- Zalogowanie się 5 osób na konto tego samego użytkownika albo jednej osoby na 5 kont jest naturalne
- nie muszę się martwić, gdzie zainstalował się mój program (w sumie to nie wiem;) – mam go w menu, w alt+F2 albo w konsoli po wpisaniu nazwy
- zapomniałem co to są sterowniki i kodeki
- zakładki w menadżerze plików
- proste montowanie dysków sieciowych (niekoniecznie z LAN-u) na pulpicie
- update zainstalowanych programów – pod win każdy program miał własne denerwujące okienko albo wcale się nie updatował automatycznie
Co mi nie pasuje
- nie ma foobara
- nie ma rozsądnego odpowiednika Photoshopa (czyt. user-friendly programu graficznego)
- warcraft nie chciał się zainstalować od ręki
- drobna uciążliwość z dźwiękiem (jeśli słucham muzyki przez OSS i włączam film to albo film nie ma dźwięku, albo muzykę trzeba puścić przez ALSĘ) – tu stanowczo jest coś nie tak
- kiedyś był problem z wychodzeniem ze stanu uśpienia, nie wiem czy jeszcze jest
- teksty: „Ty masz Linuksa, to pewnie nie będzie działać?”
- nie mam pomysłu na kolor tła dolnego panelu
W sumie cieszę się ze zmiany, ale szkoda mi tych kilku programów, które były na prawdę fajne. Jeśli zastanawiasz się nad przejściem na Linuksa mogę polecić Ubuntu – instalacja jest prostsza niż w winXP, nie trzeba pisać ciągów tajemniczych komend i większość rzeczy działa od razu po instalacji (wyjątkowo udanej). Niedługo kolejna wersja Ubuntu – może to dobra okazja do zmiany?
Autor artykułu: Marcin Kosedowski.